Karmiąc Kubę cały czas muszę wymyślać jakieś zabawy dla Natki (żeby się nie nudziła i żeby nie zrobiła się zazdrosna o brata). Tak właściwie
te zabawy zostały wymyślone już dawno: ja po prostu z nich korzystam:) Zabawy ruchowe raczej odpadają
(trochę przeszkadzają w spokojnym karmieniu). Czytanie książek jest spoko,
ale Natka niekiedy próbuje pokazać braciszkowi jakiś konkretny obrazek z
książki – i muszę bardzo szybko łapać książkę, żeby nie uszkodziła główki
Maleństwa.
Najbezpieczniejszą zabawą okazują się zgadywanki. Wymyślamy
ich mnóstwo, np. „Co to jest? Świeci latem na niebie i ogrzewa ciebie”.
Niektóre się rymuje, inne nie. Niektóre są raczej proste (odpowiedź na
powyższą: słońce), inne wymagają od dziecka chwili namysłu. W każdym razie
– DZIAŁAJĄ! Natka jest nimi bardzo zainteresowana. A dodatkowy plus jest taki, że
wprowadzam Małej dość dużo nowego słownictwa, które bardzo szybko przyswaja
(np. „To taki ssak, który ma torbę na brzuchu, często skacze i mieszka w
Australii”, odpowiedź: „kangur”).
Chociaż w tym przypadku nowym wyrażeniem jest chyba tylko „torba na
brzuchu” – Natalia od jakiegoś czasu wie, co to ssak i Australia:))
Najpierw zagadki wymyślam ja, potem Mycha. W jej wykonaniu
więcej zagadek sprowadza się do kaczek (jej ulubione zwierzę, nie mam zielonego
pojęcia, czemu) i do koników pony (wpływ telewizji…), ale jest to takie
słodziutkie! I znacznie ułatwia mi zadanie odgadywania zagadki:)
W zgadywanki możemy się też bawić w czasie jazdy samochodem,
autobusem, w czasie spacerów, czekania w kolejce w sklepie itp. Natka zna już
zasady tej gry (w sumie: jakie zasady? Po prostu zadaje się pytania i potem na
nie odpowiada:)). Pewnie zacznę niedługo zadawać zagadki po angielsku. Niech
się dziecko oswaja z językiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz