Kolejny dzień z cyklu: jest głośno, wszędzie porozrzucane
zabawki, a mimo to dziecko „nie ma co robić”. To starsze dziecko. Bo to młodsze
– to i owszem. Wybrało sobie zabawę spędzania całego dnia przy piersi.
No może trochę przesadzam – Mały spał dwa razy po 2 godziny.
Dzisiaj co chwilę grałyśmy z Natką w balony. Zabawa o tyle
dobra, że nie trzeba było się obawiać zrzucenia np. kubka z piciem ze stołu,
czy też potrzaskaniem laptopa. Oraz odpryskującego tynku ze ścian (przy piłce
zapewne zdarzałyby się też takie przypadki). A dodatkowo – posiadanie
kolorowych balonów dało nam możliwość zabawy w kolory po angielsku. Odbijając
balona co chwilę nuciłyśmy (najpierw ja, potem dołączyła też Natalia) nazwę
danego koloru po polsku i angielsku.
Gdy Małej znudziło się odbijanie, przywiązałam do kilku
balonów sznurek, żeby można je było ciągnąć. Natka oczywiście zaczęła, co
akurat dało mi 10 minut na przygotowanie rzeczy na obiad. Super, kolejny cel
dnia osiągnięty:)
Na koniec tworzyłyśmy z balonów pociąg. Czy Wasze
dzieci też uwielbiają tworzyć pociąg? I to dosłownie ze wszystkiego? Jeśli tak
– to gratuluję. Daje to kolejnych kilka minut. Np. na wstawienie prania (balony
były ciągnięte przez Natkę także w pozycji leżącej. Plus jest taki, że mam
czystsze podłogi. Minus – ubranie Myszki jakby nieco czarne się zrobiło…).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz